Do materiału o beatyfikacji s. Marty Wieckiej:

  

Łaski otrzymane za wstawiennictwem s. Marty Wieckiej

 

Tadeusz Jakiełła, lat 19 pracownik z Lubatowej, w dniu 9 września 1930 roku uległ wypadkowi w czasie pracy. W lesie spadło na niego drzewo, wskutek czego doznał złamania kilku żeber, ciężkiej kontuzji kości miednicowej i kończyn dolnych. Dr Zygmunt Wallach, który udzielił pierwszej pomocy poszkodowanemu, jego stan zdtowia uznał za tak poważny, że się rokował nic dobrego a nawet był pewny, że ten wypadek skończy się śmiercią. Rodzice i znajomi modlili się o zdrowie dla ciężko chorego Tadeusza, za wszawiennictwem siostry Marty Wieckiej. O skutku tej modlitwy stwierdza wspomniany wyżej lekarz: Wobec beznadziejnego stanu rannego Jakiełły Tadeusza doszedłem do przekonania, że wstawiennictwo siostry marty u Boga spowodowało cudowne wyleczeniewspomnianego Jakiełły, który obecnie jest całkiem zdrów i do pracy zdolny.

W dniu 18 listopada 1931 roku, będący w przejeździe w Starogardzie lekarz Rajewski, został wezwany do chorej Bronisławy Borkowskiej. Stwierdził specyficzne zapalenie płuc, połączone z ciążkimi objawami krwotoków płucnych. Stan zdrowia chorej był bardzo poważny. Straciwszy wszełką nadzieję, chora zwróciła się z ufnością do Boga za wstawiennictwem siostry Marty. Po modlitwie nastópiło prawie momentalne polepszenie zdrowia. Krwotoki ustąpiły, rana wprost cudownie się zasklepiła. Leczący chorą, miejscowy lekarz Henryk Dąbrowski stwierdził: Powrót do zdrowia następował szybko... pacjentka była bardzo ciężko chora i rychło odzyskała zdrowie. Przebieg leczenia był szybki, wprost cudowny, przekraczający szybkością zwyczajne prawo zdrowienia z choroby. Kiedy po pół roku od wypadku lekarz przeprowadził badanie uzdrowionej i zbadał przebieg choroby stwierdził: Wyleczenie p. Bronisławy Borkowskiej uważam wprost za cudowne.

---

W roku 1956 czteroletnia Elżbieta zachorowała na gruźlicze zapalenie opon mózgowych. W szpitalu, przez 3 tygodnie stan zdrowia dziecka stale się pogarszał. Nie pomagały usilne starania lekarzy. Wtedy rodzice zaczęli się modlić za wstywiennictwem siostry Marty i zamówili Mszę św. w intencji chorego dziecka. Od tej pory, dziecko szybko wracało do zdrowia a wszelkie objawy tej groźniej choroby i jej następstwa zniknąły całkowicie. O tym fakcie zeznała przybrana matka dziecka Irena Woś wobec księdza Jana Myszki CM, proboszcza w Trzcielu w dniu 5 maja 1956 roku.

---

Pragnę donieść, że za wstawiennictwem siostra Marty Marii Wieckiej otrzymałam wielką łaskę.

Od wielu miesiący dokuczała mi narośl w miejscu na ciele pod piersią. Bałam się udać z tym do lekarza. W ostatnim czasie dolegliwości mocno się nasiliły a ta narośl dokuczała, mocno piekła. Postanowiłam w wielkiej bojaźni udać się jednak do lekarza. Nim to miało nastąpić odmówiłam z wielką prośbą modlitwę do Marty Wieckiej o wszawiennictwo do P. Boga, aby ta narośl była niezłośliwa, abym otrzymała łaskę pomocy. Gdy po godzinie od odmówienia w tej intencji modlitwy zaglądnęłam w to miejsce gdzie była ta narośl, oniemiałam. Zmalała niezmiernie, a na dodatek zmieniła zupełnie kolor z biało czerwonej do bardzo ciemnej.

Od razu wiedziałam, że to stało się za pośrednictwem Marty Wieckiej, że moja prośba została wysłuchana. Na drugi dzień, gdy dotknęłam to bolącemiejsce, ta już mikroskopijna czarna kuleczka, jaka pozostała na ciele, odpadła. Zostało gładkie miejsce. Pieczenie zupełnie ustało. Skóra w tym miejscu jest gładka. To, co się stało, to cud. Piszę ten list po tygodniu od otrzymania wielkiej łaski uzdrowienia, jaką odebrałam za pośrednictwem Marty Marii Wieckiej.

 

Mielec 12 marca 1999 r.     

                                                                               Maria Hauzer

 

(S.Anna Brzęk, Oddać życie. Marta Wiecka Siostra Miłosierdzia. Kraków, Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misionarzy, 2007)




Wróć do strony głównej