Oddanie hołdu Bohaterom

11 listopada do Lwowa zjechała wielka grupa samorządowców z Lublina, na czele z przewodniczącym Rady miasta, których chyba rokrocznie przywozi Józef Husarz. Zwiedzili oni miasto i Cmentarz Łyczakowski, a przyszli na Cmentarz Obrońców miasta Lwowa, aby złożyć wieńce i hołd niezłomnym Orlętom.

Gremialnie przybyli też przedstawiciele organizacji polskich ze Lwowa, by uczcić rocznicę Niepodległości. Złożyli wiązanki kwiatów, wieńce i znicze na płycie Grobu Nieznanego żołnierza.

O godz. 14.00 na Cmentarz Orląd przybył Konsul Generalny RP we Lwowie Ambasador Wiesław Osuchowski z Małżonką i pracownikami Konsulatu. Stanęli na czele kolumny do składania wieńców i kwiatów, a za nimi do składania hołdu nieznanym bohaterom, leżącym w panteonie, ustawilła się kolumna przedstawicieli organizacji polskich Lwowa. Ci właśnie, polegli w 1918 r., zjednoczyli tego dnia wszystkie organizacje polskie Lwowa.

Polska uzyskała niepodległość 11 listopada 1918 r., a młodzież lwowska stanęła do walki o tę wolność już 1 listopada i nie ustąpili. Szli aż do zwycięstwa, zrastzając swą młodzieńczą krwią ziemię lwowską, mając przeciwko sobie doświadczonych w walkach żołnierzy – Ukraińskich Strzelców Siczowych, czasem nawet dwu- i trzykrotnie starszych od siebie. Padli niezwyciężeni. Dzieci Lwowa.

Nigdy nie byli zapomniani, ponieważ nauczyciele polscy przyprowadzali na to święte miejsce w latach 50. i 60. dzieci i młodzież ze szkół polskich. Robiło się to pod pozorem wycieczek do parku Pohulanka, który jest obok. Polska inteligencja lwowska, gromadząc wokół siebie młodzież, uczyła ją dbania o ten panteon. Byli to ś.p. pani Maria Tepleszczakówna, ostatni prezes Towarzystwa Ochrony Wojskowych Mogił Polskich, pan Bronisław Krzysztoforow, pedagog, panie Zofia i Krystyna Pankówny, pani Nona Fastnach, pani Maria Klamut i wielu innych. Formowali oni grupy młodzieży, które każdego roku od 1 września do 1 listopada oczszczały Cmentarz Obrońców Lwowa i inne cmentarze. 2 listopada, w Dniu Zadusznym, po Mszy św. na grobach polskich bohaterów zapalno świece, znicze, lampiony, samodzielnie zrobione lampki oliwne.

Było tak aż do złowrogiego 1971 r. Wówczas ręka wandali podniosła się nad grobami Cmentarza Obrońców Lwowa. Wstęp na cmentarz groził wielkimi konsekwencjami, ale to też nam nie przeszkodziło. Ci, co byli tchórzliwi i nie przychodzili na cmentarz, aby własną obecnością stwierdzić fakt wandalizmu, uczyniony przez gegemona, obecnie wypisują i opowiadają różne głupoty. Np. o tym, że na Cmentarz Orląt wjechały czołgi sowieckie i zdruzgotały cmentarz. Jest to nieprawda, wielka głupota. Zdjęcia, przechowywane w kaplicy Cmentarza Orląt udowadniają, że kwatery nie były naruszone, a jedynie zasypane gruzem. To prawda, że ciągnik z linami zwalił kolumnadę, ale wandale byli bezsilni wobec łuku triumfalnego i pylonów. Pozostały w spokoju, mówiąc potomnym, że Mortui sunt ut liberi vivamus...

Stanisław Durys


Wróć do strony głównej