Siłaczka

Irena Masalska

 

Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie przekazała do naszej redakcji książkę Anny Teresy Górzyńskiej „Ukraińskie doświadczenia i refleksje. Spojrzenia polskiego nauczyciela”. Książka ukazała się w 2007 r. nakładem Centrum Szkolenia i Organizacji Systemów Jakości Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki.

Z tylnej strony okładki na czytelnika spogląda wesoła młoda kobieta w okularach. W wieku 26 lat Anna Teresa podjęła decyzję o wyjeździe na Wschód jako polonistka. Jeszcze jako studentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu myślała o wyjeździe do Kazachstanu, ale jej ojciec był kategorycznie temu przeciwny. Po śmierci ojca i dwu latach pracy nauczycielskiej w Polsce, myśl o wyjeździe na Wschód powróciła do Anny Teresy ze zdwojoną siłą.

W 2002 roku Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Warszawie skierował bohaterkę i autorkę książki do Użhorodu, na Zakarpacie. Tak zaczęła się wielka przygoda z Ukrainą, która trwa do dziś. W swej książce nadmienia ona, że nigdy wcześniej nie miała kontaktów z Ukrainą, zaś cała jej rodzina pochodzi z Pomorza.

Większość tekstów książki stanowią artykuły, opublikowane przez Annę Teresę w Biuletynie Organizacji Polskich na Ukrainie i „Głosie Nauczyciela”, a także w „Naszej Rocie”. To refleksje o, jakże bardzo często, „pracy organicznej” i „pracy u podstaw”, ale z kart przebija niezniszczalny optymizm i pogoda ducha.

Dzięki staraniom Anny Teresy Górzyńskiej Polska Szkoła Sobotnio-Niedzielna w Użhorodzie otrzymała patronat ks. prof. Józefa Tischnera. Najmłodszy uczeń Anny Teresy Górzyńskiej miał 5 lat, a najstarsza uczennica – 68. Wśród uczniów tej szkoły byli, na przykład, lekarze, a także biznesmeni, pracujący w firmie „Groclin-Karpaty”. Autorka pisze też o tym, jak 27 kwietnia 2003 roku w wiosce Serednie na Zakarpaciu po raz pierwszy w historii została odprawiona Msza św. w języku polskim.

Pierwsza przygoda Anny Teresy z Ukrainą okazała się bardzo miła i udana, i lata szkolne 2003-2005 spędziła ona w Gródku na Podolu. Autorka aktywnie uczestniczyła nie tylko w życiu szkoły, ale także w życiu kulturalnym i duchowym społeczności polskiej, Organizując lekcje otwarte, brała udział w Ogólnoukraińskim Naukowo-Praktycznym Seminarium Metodyków i nauczycieli Języka Polskiego. Seminarium to odbywało się w Gródku Podolskim. Pisząc o tych wydarzeniach, autorka mówi o Ukrainie, jako „ziemi otwartej na dźwięk polskiej mowy”.

Anna Teresa Górzyńska uczyła także w Satanowie na Podolu, gdzie od roku szkolnego 2004/2005 przy parafii Jasnogórskiej Matki Kościoła działa szkoła polska. Do Anny Teresy Górzyńskiej przychodzili uczniowie w wieku od 6 do 20 lat. W swym tekście do Biuletynu Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie pisała ona tak: „Dzieci głodne polskości idą na lekcje nawet po siedem kilometrów. Gdy rozmawiam z tutejszymi ludźmi, nadal żyje wśród nich, a przede wszystkim w ich sercach, siostra Jana, ich święta nauczycielka – Zofia Brudzińska. Czasami rozmawiam z jej wychowankami, którzy obecnie przyprowadzają do szkoły swoje wnuki. Mam nadzieję, że nauczanie języka polskiego będzie się rozwijało, co więcej, kwitło, a patrząc na młode, świeże, roześmiane twarze – jestem tego pewna.”

Od roku szkolnego 2005/2006 autorka jest już w Starokonstantynowie, mieście, leżącym 45 kilometrów od Chmielnickiego. Tutaj uczy już nie tylko młodych Polaków, prowadzi, bowiem, zajęcia w gimnazjum, gdzie język polski jest wykładany jako język obcy. Nie poprzestając na działalności dydaktycznej, była dotąd współorganizatorką obrad Sekcji Polonistycznej IV Międzynarodowej Polsko-Ukraińskiej Naukowo-Technicznej Konferencji Młodych Naukowców. Była też współorganizatorką przyjazdu dyrektora wydawnictwa „Kameniar” do Starokonstantynowa i prezentacji tego wydawnictwa. Angażując się w projekt współpracy Politechniki Krakowskiej im. Tadeusza Kościuszki z Chmielnickim Narodowym Uniwersytetem udowodniła ona, że współpraca politechniki i polonistyki jest jak najbardziej możliwa...

Autorka wgłębiła się w ukraińską kulturę, lecz cały czas współpracuje i spotyka się z Polakami na Ukrainie. Poza prezesami towarzystw polskich i dyrektorami szkół, w których pracowała, poznała również wielu lwowian: Mieczysława Maławskiego, śp. Walerego Bortiakowa, Zbigniewa Chrzanowskiego, Janinę Zamojską, Emilię Chmielową, Teresę Kulikowicz-Dutkiewicz... Oczywiście, są też problemy – jak w każdej pracy – jednak autorka patrzy na świat niezwykle optymistycznie. Pisze tak: „...aby cieszyć się życiem i żyć jego pełnią, trzeba po prostu pokochać ludzi, a jednocześnie zaakceptować ich takimi, jakimi są w istocie. To właściwie carpe diem XXI wieku... Mój czas, czas spędzony na Ukrainie, to nie jest czas stracony... Ta świadomość staje się źródłem motywacji na przyszłość. Zdaję sobie, bowiem, sprawę z tego, że reszty życia nie strawię na poszukiwaniach straconego czasu...

Na razie zostaję jeszcze na Ukrainie, by kontynuować to, co wybrałam, ze wszystkimi konsekwencjami...”

 

Cóż, życzymy Annie Teresie Górzyńskiej, siłaczce XXI wieku, wszelkiej pomyślności w jej wielorakiej działalności i zapraszamy do współpracy z nami.




Wróć do strony głównej