Kliknij, aby zobaczyć fotografię w pełnej rozdzielczości
Jurij Smirnow
tekst i zdjęcia
W dniu 18 marca br. w Muzeum Etnografii i Rzemiosła Artystycznego została otwarta nowa bardzo ciekawa wystawa autorstwa ojca Brunona Marii Neumanna z Drohobycza pod tytułem „Krzyż – symbol i rzeczywistość chrześcijańskiej Europy”. Wystawa ta odbyła się pod patronatem Konsula Generalnego RP we Lwowie ambasadora Wiesława Osuchowskiego i dyrektora Muzeum Etnografii Romana Czmełyka.
Przybyło dużo gości, wśród nich znani przedstawiciele inteligencji lwowskiej, dyrektor Opery Lwowskiej p. Tadej Eder, dyrektor Muzeum Historycznego p. Bogdan Czajkowski, przedstawiciele konsulatu polskiego, pan konsul Waldemar Kowalski, pan wice – konsul Marcin Ziniewicz, księża kościoła rzymskokatolickiego – dziekan złoczowski ksiądz Leszek Pankowski, biskup pomocniczy lwowski Leon Mały. Miłą niespodzianką była obecność gościa z Polski, specjalisty od etnografii, prof. Leszka Mróza. Wszyscy oni, jak i wielu innych przedstawicieli społeczności lwowskiej różnych narodowości, przedstawiciele towarzystwa fotografików lwowskich na czele z panem Wasylem Pyłypiukiem, bardzo pozytywnie ocenili wystawę ojca Brunona Neumanna.
Autor nie jest zawodowym fotografikiem, a przede wszystkim księdzem i pracuje na placówce w Drohobyczu, jest przedstawicielem zakonu szpitalnego Świetego Jana Bożego, czyli bonifratrów. W Drohobyczu prowadzi ośrodek Caritas i zajmuje się innymi sprawami, związanymi z Miłosierdziem Bożym i udzieleniem różnego rodzaju pomocy biednym, chorym i potrzebującym. Jednak, ksiądz od wielu lat fotografuje zawodowo i z pasją. Przede wszystkim - krzyże. Przedstawiono krzyże w większości kamienne, ludowe, krzyże różnych obrządków, które świadczą o tym, że ksiądz odbył liczne podróże. Po rozmowie z nim udało się wyjaśnić, że ma dużo zdjęć różnych krzyży, ale wybrał tylko niektóre. Przede wszystkim z dwu krajów - z Ukrainy i Irlandii, chociaż jest też kilka fotografii krzyży ze Słowacji. Zrobił to ksiądz specjalnie z pomysłem, by przedstawić te znaki chrześcijaństwa z dwóch krańców Europy: z zachodniego – dalekiej Irlandii i wschodniego – z Ukrainy. Większość krzyży, sfotografowanych na Ukrainie, to krzyże z Ukrainy Zachodniej, obwodu lwowskiego. Przedstawiono najstarszy krzyż, który pochodzi ze Zwenigorodu, w okolicach Lwowa i ma ponad 700 lat. Również są stare krzyże, zwłaszcza irlandzkie, wykonane przez znanych zawodowych mistrzów. Takie krzyże, jak podkreślił ksiądz Neumann, można jeszcze znaleźć na skrzyżowaniach dróg, na polach czy nawet w lesie. Władze lokalne starają się zabrać je do muzeów, ponieważ są cennymi zabytkami przeszłości. Taka tendencja jest charakterystyczna dla Irlandii, mniej dla Ukrainy, gdzie jeszcze nawet w dniu dzisiejszym zauważalne są fakty niszczenia starych zabytków.
Fotografie, których jest kilkadziesiąt, mają swoją specyfikę. Po pierwsze, są kolorowe, po drugie, większość z nich zrobiono w porze wieczornej, lub w nocy. Można zobaczyć tylko kilka zdjęć, zrobionych w letni pogodny dzień. To jest osobliwością podejścia księdza jako fotografika i artysty, do wyboru miejsca i pory fotografowania. Większość krzyży sfotografowano na tle niespokojnego nieba, pełnego ciemnych groźnych chmur, i to też nie jest przypadkiem. Zdjęcia zrobione są na wysokim poziomie artystycznym, ale niektóre – nawet z humorem. Na kilku fotografiach widzimy obok krzyży świnie, kury. Z jedne strony to podkreśla, że na Ukrainie krzyż kamienny jest nieodłącznym elementem krajobrazu ukraińskiej wsi, bez którego nie można ją sobie wyobrazić, jest stałym elementem życia chłopów na wsi. Z drugiej zaś strony pokazuje niektóre zaniedbania tych pamiątek, które nie są otoczone opieką państwa i zdane na pastwę losu.
Wśród zawodowych fotografików słyszałem pochlebne relacje o technice fotografowania, a wśród historyków sztuki i przedstawicieli etnografii – mniemanie, że taka dokumentacja fotograficzna jest bardzo potrzebna, bo nie tylko zwraca uwagę społeczeństwa, lecz również fiksuje zabytki, które już jutro mogą być zniszczone. Również podkreślono we wszystkich wystąpieniach, że taka tematyka wystawy, przedstawienie krzyży z Europy Zachodniej i Wschodniej jest bardzo symboliczna. Podkreśla jedność Europy w jej tradycji chrześcijańskiej, w jej wielowiekowej historii. Na ziemiach europejskich w ciągu już prawie 2 tys. lat i również w naszych czasach krzyż nawołuje do wspólnej integracji europejskiej, podkreśla wspólne dziedzictwo narodów Europy. Takie dziedzictwo przez wiele wieków pielęgnował i rozwijał i utożsamiał narodom tak kościół rzymskokatolicki, jak i kościół prawosławny. Zadaniem kościołów różnych obrządków jest szerzenie jedności, rozumienie integralności wspólnoty europejskiej, tej wspólnej historii, od której nie można się odżegnać, a odwrotnie ona powinna stać się bazą dla dalszego rozwoju Europy. Należy wspomnieć tu słowa, raczej całą naukę Jana Pawła II, który powiedział, że Europa ma dwa płuca, że chrześcijaństwo ma dwa płuca. Są nimi obrządki wschodni i pełną piersią Europa będzie mogła oddychać tylko wtedy, gdy wykorzysta obydwa płuca. Ojciec Brunon Neumann jak najbardziej konkretnie w swoich fotografiach to pokazał, doniósł do odbiorcy i podkreślił.
Od wielu lat, o czym mówiliśmy na łamach naszej gazety, władze polskie i ukraińskie, instytucje kulturalne, Konsulat Generalny RP i w tym wypadku Muzeum Etnograficzne, prowadzą wspólna politykę kulturalną i ta polityka jest jak najbardziej widoczna na takich wystawach. Pisaliśmy o wystawie jubileuszowej we wrocławskim Ossolineum, w której Muzeum Etnografii również brało aktywny udział. Mamy nadzieję, że owa owocna współpraca, przede wszystkim kulturalna, będzie kontynuowana i będzie łączyła dwa narody, polski i ukraiński, bo wiadomo, że obok religii i wspólnego dziedzictwa, kultura jest najważniejszym łącznikiem narodów.
Autor wystawy Ksiądz Bruno Maria Neumann w specjalnym wywiadzie dla naszego pisma powiedział:
„Przede wszystkim jestem księdzem i zakonnikiem, a fotografia – to taka pasja, która od trzydziestu lat jest we mnie. Fotografowałem różne rzeczy, a zacząłem od swoich ukochanych parowozów, których już nie ma nigdzie na Ukrainie, szukam jednego parowozu, żeby go sfotografować. Fascynacje fotograficzne bardzo mi się przydały, zwłaszcza podczas wakacji. Uważam, że żyjemy w świecie, gdzie człowieka tworzy nie to, co ma i to, co zje, w to, co się ubierze, jak kiedyś się mówiło, lecz teraz człowieka tworzy obraz i media. To, co oglądamy, czasami jest trudne do przyjęcia, dlatego chciałbym, by moje zdjęcia i obrazy były tym, co powoduje w człowieku dużo refleksji na temat tego, co najważniejsze, czyli sensu naszego życia i odzwierciedlenia tego piękna, jakie daje nam Pan Bóg w tym, co widzimy. Chciałbym, aby krzyże, które fotografowałem, ocalały, chociażby w naszej świadomości jako, te, które nie tylko pokazują uniwersalizm Zbawienia Chrystusa. Wierzymy też, że krzyż nie jest tylko pewnym symbolem, jest to historia życia każdego człowieka.
Po raz pierwszy podróżowałem do Irlandii 10 lat temu. Irlandia – to kraj krzyży. Urzekły mnie te olbrzymie krzyże i zacząłem je fotografować. Nie interesowały mnie duże miasta. Druga miłość – to ruiny klasztorów, zniszczonych przez Cromwella. Oczywiście, ruiny klasztorów rzymskokatolickich w Anglii, w Yorksze. Podczas drugiego pobytu dwa lata temu, odwiedzałem te same miejsca, jak również i nowe i byłem już nastawiony na fotografowanie tych krzyży. Niektóre już zostały wzięte do muzeów i to już ostatnie chwile, gdy możemy je zobaczyć. Krzyże, tak jak ludzie, umierają i zmartwychwstają, szczególnie te drewniane, których zostało bardzo mało. Dużo ich jest jeszcze na Litwie, ale to ma być osobna wystawa krzyży z Litwy, krzyży z terenów między Bugiem a Niemnem. W swoich zdjęciach skupiłem się na krzyżach kamiennych. Chciałem zaznaczyć taki odcinek, jedną belkę krzyża, która łączy kraniec Europy Północno – Zachodniej z krańcem Europy Wschodniej, z Kresami, z Ukrainą.
Tę wystawę chcę po części dedykować ludziom, którzy narażali życie, by te krzyże zostały. Większość z tych krzyży, to były drogowskazy, wskazywały miejsca, gdzie jest czysta woda, gdzie są rozdroża i miejsce kultu religijnego. Najstarszy krzyż na Galicji, który ma około 700 lat, pod Lwowem sfotografowany, zastanawiał mnie. Widać było, że kultura, czas i warunki atmosferyczne prawie go zjadły, ale jednak był pobielony, pokazują się tam ludzie, interesują się, skąd on się wziął, jakie są korzenie tej ziemi i tych ludzi. Dużo krzyży zostało zniszczonych przez władzę sowiecką. Jedna staruszka opowiadała mi historię, że, gdy orała pole z innymi, przyjechał traktor, by zniszczyć krzyż. Ludzie natomiast przekupili tych żołnierzy wódką i jedzeniem i udało się im uratować krzyż. To są nieraz historie bardzo trudne. Ludzie bronili tych krzyży.
Na Ukrainie bardzo dużo krzyży jest zaniedbanych, warto o nie zadbać, przenieść do muzeów, jak to zrobiono w Irlandii. Chciałbym, by te krzyże przetrwały, bo to buduje naszą świadomość i nas łączy. Cierpienie, które odnosimy do Chrystusa nas łączy. Krzyż, który nigdy nie jest zwrócony ku Zbawicielowi, zawsze będzie dzielił i zawsze będzie przekleństwem.
Niech ta wystawa nas łączy!
Fotografuję również polskość na terenach Kresowych, na Ukrainie. Mam również zlecenie z okazji 400 – lecia istnienia naszej prowincji polskiej zakonu bonifratrów sfotografować miejsca, w których jesteśmy i w których byliśmy kiedyś. Na Ukrainie to Łuck, Lwów, byliśmy również na Białorusi i na Litwie, więc muszę te wszystkie miejsca odwiedzić. To jest przygotowywane na przyszły rok. W Galicji byliśmy w Krasnymstawie, Zamościu, Przemyślu, to też są miejsca, gdzie nas już nie ma, ale są pozostałości naszej spuścizny. Jeżeli będzie możliwość zdobycia dokumentów, potwierdzających, że byliśmy właścicielami kościoła św. Wawrzyńca we Lwowie przy ul. Łyczakowskiej, może uda się coś zrobić w celu jego odbudowy.
W Drohobyczu mamy stację pomocy socjalnej – Caritas, gdzie jest apteka, w której wydajemy lekarstwa, gabinet rehabilitacji i USG. Jesteśmy przed decyzją rozbudowy, mamy w tym roku wizytację kurii generalnej, więc zapadnie decyzja, w jakim kierunku pójdziemy.
Dyrektor Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturalnej Uniwersytetu Warszawskiego prof. Leszek Mróz powiedział:
„Słuchając wypowiedzi – konstatacji o uniwersalnym charakterze krzyża w kulturze europejskiej, o znaku europejskiej kultury wyrażającym się w krzyżu, przypominałem sobie swoje pierwsze kontakty z Beskidem Niskim i z Łemkami, i przyszła refleksja, że krzyż jest również znakiem dzielącym. W Beskidzie Niskim widziałem mnóstwo zniszczonych cerkwi z krzyżem, natomiast ten krzyż był obcy dla rzymokatolików. Będąc na Ukrainie, widziałem mnóstwo zniszczonych kościołów rzymskokatolickich, ponieważ ten krzyż był obcy, bo nie był krzyżem prawosławnym. W Baniach Mazurskich, w Polsce Północno – Wschodniej, w miejscowości, która w 90% ukraińska, jest duży kościół franciszkanów i cmentarz rzymskokatolicki, i greckokatolicki, na ten cmentarz przechodzi się z kościoła przez cmentarz niemiecki, gdzie są też krzyże podeptane, bo są obce niemieckie. Okazuje się, że krzyżem można manipulować, można go narodowo zawłaszczać, zrobić z tego krzyż niemiecki, litewski, polski, ukraiński...
Księża zwrócili tu uwagę na walory uniwersalne. Wtedy, kiedy znamy ten uniwersalny charakter i wiemy, co potrafimy zrobić i w jaki sposób zniszczyć krzyż, bo jest obcy, i zniszczyć obcą kulturę i dopóki tego nie rozumiemy to jest bardzo płytkie.
W tej chwili jesteśmy w trakcie prowadzenia badań etnograficznych na pograniczu polsko– ukraińskim z Instytutem Stepana Pawluka ze Lwowa, Właściwie, częściej niż potrzebę dzielenia, widzimy, że u zwyczajnych ludzi we wsi jest świadomość tego uniwersalnego charakteru. Gdy nie ma cerkwi, idzie się do kościoła, gdy nie ma kościoła, idzie się do cerkwi. Ważniejszy jest ten znak uniwersalny, a nie zawłaszczenie przez polityków, przez różnych ludzi, unarodowienie krzyża i kultury. Pożytek z tej wystawy będzie nie tylko, gdy wyjdziemy poza świadomość tego, co tu widzimy, ale będziemy mieli w głowie świadomość jak często potrafimy zbarbaryzować ten krzyż, zbarbaryzować ten symbol i zniszczyć tylko, dlatego, że jest obcy.”
Pan konsul Marcin Ziniewicz uważa, że Ojciec Neuman – to nie tylko wyjątkowy człowiek i ksiądz, ale również miłośnik fotografii i artysta. „Autor poprzez swoje prace mówi nam, że wszystkie kraje europejskie jednoczy krzyż. Krzyż jest nie tylko symbolem wiary, ale również naszej tożsamości. Poza tym, krzyż jest przedstawiony jako dzieło sztuki. To próba spojrzenia na krzyż z innej strony, ”- zaznaczył pan konsul.
Zwracając się do obecnych na otwarciu wystawy, ks. bp pomocniczy Leon Mały powiedział:
„Krzyż jest symbolem naszego zbawienia. Jestem pod wielkim wrażeniem po obejrzeniu tych zdjęć. Niech Chrystus Zmartwychwstały pomoże wszystkim, ażeby ta wystawa przenikała przez nasze dusze i przygotowywała do dnia Zmartwychwstania.”