Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Strona Duszyczek i Duszków - Internetowa wspólnota pomocy i wsparcia duchowego. Rozmowy, wartości, intencje DUSZKI.PL a tak dokładnie to Duszyczki i Duszki (*) - czyli "Duszkowo" :-) Dzisiaj jest: 2024-11-21 08:33:28 Aktualizacja dnia: 2024-10-27 09:32:05 |
|
|
Gdy oczekujesz pomocy lub sam(a) chcesz innym pomagać. Albo chciał(a)byś porozmawiać o czymś ważnym lub choćby tylko o wczorajszym podwieczorku :-) Dla wszystkich, w każdym wieku - od 0 do 201 lat ;-) |
Strona główna | Teksty i inne | Intencje | Dla Gości | Dla Duszków | Poczta Duszków | Kontakt i Info |
Modlitewnik | Archiwum | Dodaj intencję | Galeria i eKartki | O Duszkach | Forum | Księga Gości |
Od Duszyczki Irenki - maj 2014 :-)
Niejaki Maksym z Facebook
o wydarzeniach 2 maja 2014 r. w Odessie (widział wszystko na własne oczy)
O
wydarzeniach 2 maja opowiadam własnymi słowami, w pierwszej osobie.
Zebraliśmy
się (Euromajdan Odessy) o 15.00 na Placu Sobornym, chcąc ruszyć w marszu przez
miasto. Chcieliśmy pokazać, że Odessa – to Ukraina.
Około
15.30 ulicą Grecką, od rzeźby Ateny w naszym kierunku ruszyła kolumna
Aktywistów prorosyjskich, w pełnym rynsztunku bojowym.
Milicja
ustawiła się dwiema żywymi tarczami, jedna blokowała nas (Euromajdan), druga –
ich.
Jedni
i drudzy szybko zaczęli wyrywać bruk uliczny i kostki poleciały w obie strony,
ponad głowami milicjantów. Rzucano także świece dymne i głośne petardy.
Takie
przerzucanie się kostką brukową trwało około pół godziny. Zaczęli wynosić
pierwszych rannych. Nikt nie rozumiał, jak wygląda rzeczywisty układ sił.
Po
upływie pół godziny grupa Euromajdanu zdecydowała się obejść Aktywistów od
strony flanki, wzdłuż krótkiej ulicy Żukowskiego. Byłem w tej grupie.
Kiedy
nasi ludzie obeszli ich z flanki, trzymając w ręku kostkę brukową, a między nami
już nie było milicji, „aktywiści” zaczęli strzelać z pistoletów (!).
Osoby,
znajdujące się na końcu naszej grupy, zaczęły uciekać, kilkoro nas upadło na
ziemię i próbowaliśmy się ukryć za samochodami.
Aktywiści
prorosyjscy ruszyli do kontrataku, zarzucając nas kamieniami i świecami
dymnymi. Ogromna kostka upadła kilka centymetrów od mojej głowy, jej ułamek
rozciął mi brew. Polała się krew, naprawdę się przestraszyłem.
Zrozumiałem,
że nie dam rady spokojnie sobie poleżeć; jak tylko nasi zaczęli rzucać kostką w
odwecie, udało mi się uciec do tłumu za rogiem.
Zobaczyłem
tam pierwszego rannego od kuli. Chłopak miał przestrzeloną tętnicę, purpurowa
krew tryskała z niej, jak z fontanny. Widziałem, że jest w szoku, ponieważ cały
czas mówił, że nic mu nie jest. Zawołałem kilku chłopaków i przenieśliśmy go do
naprędce urządzonego punktu opieki medycznej.
Kiedy wracałem z powrotem na ul. Żukowskiego, moim oczom jawił się najokrutniejszy obraz,
jaki kiedykolwiek widziałem.
Nieżyjący
chłopak leżał, przykryty flagą Ukrainy. Jakiś nieznany mężczyzna wyciągnął z
jego kieszeni telefon komórkowy, zadzwonił do jego ojca i powiedział: „Pana syn
został zastrzelony. Proszę przyjechać na ulicę Derybasowską i go zabrać”.
To, co zobaczyłem od razu po powrocie na ul. Żukowskiego – to sterczący z tłumu „aktywistów” prosorsyjskich,
zasłonięty tarczami kałasznikow (!). Widziałem, że z niego strzelają do naszego
tłumu.
Od
razu zobaczyłem, jak padają ranni. Jednego z nich złapałem wraz z innymi ludźmi
i próbowałem wynieść na bok. Człowiek ten miał przestrzeloną kamizelkę
kuloodporną. Dostarczyliśmy tego pana do punktu opieki medycznej, urządzonego
przez wolontariuszy. W tamtej chwili wszystkie stojące w pobliżu karetki były
już przepełnione i rozjechały się.
Porównując
podział sił, stwierdziłem, że nas, czyli Patriotów proukraińskich jest o wiele
więcej, jednak siły prorosyjskie był o wiele lepiej uzbrojone i zorganizowane.
Pomyślałem, że jeżeli mają dość broni, to wszystkich nas pozabijają lub zmuszą
do ucieczki.
Jednak
w tym jest pewien fenomen narodu ukraińskiego. Mimo że z tłumu prorosyjskiego
zawzięcie strzelano, liczba osób, nacierająca na tych „aktywistów” stale rosła.
Zasłaniając się koszami na śmieci i stolikami kawiarnianymi, ludzie stali
naprzeciw karabinów, trzymając w ręku kostkę brukową.
Po
upływie kilku kolejnych godzin zablokowaliśmy ruch „aktywistów” w całym
obwodzie działań, przycisnęliśmy ich na ul. Greckiej i na niedobudowanym
parkingu. Nie daliśmy im przejść, robiąc barykady ze wszystkiego, co było pod
ręką.
Przez
cały ten czas milicja nie robiła nic lub działała niezdarnie. Z całą pewnością
można stwierdzić, że nie podejmowała żadnych działań w celu przerwania
konfliktu i bójek.
Za
kilka godzin z naszej strony poszły w ruch koktajle Mołotowa. Podjechał jedyny
stojący tu wóz strażacki i zaczłą gasić fasady budynków, w które trafiły
koktajle.
Nie
wiem dlaczego, ale stało się tak, że strażacy porzucili wóz, w którym została
wybita przednia szyba.
Ludzie
Euromajdanu wsiedli do tego wozu, chcąc staranować tłum prorosyjski i zburzyć
barykady. Wóz jednak utknął gdzieś przed tymi barykadami i nie udało się
wykonać manewru.
Wyniosłem
jeszcze jednego rannego – miał rozbitą głowę i był nieprzytomny. Ludzie
Euromajdanu absolutnie nie byli przygotowani do walki. Nie licząc
kilkudziesięciu osób z samoobrony, mających hełmy, nasi hełmów nie mieli – nie
mówiąc o kamizelkach kuloodpornych.
Po
jakimś czasie wystrzały z karabinów i pistoletów były coraz rzadsze, potem
całkiem ustały. Zrozumieliśmy, że „aktywistom” zabrałło naboi.
Patrioci
ruszyli do ataku od placu Greckiego, dociskając „aktywistów” w kierunku placu
Sobornego.
W
tym czasie między nami stanęli milicjanci, część „aktywistów” zdołała uciec.
Nasz tłum szybko przerwał ten „kordon” i Patrioci zaczęli gonić „aktywistów”
wzdłuż całego placu.
Podbiegałem
do złapanych „aktywistów” i dosłownie zasłaniałem ich sobą (widocznie po to, żeby nie było samosądu –
przyp. tłumacza). Ludzie tłukli ich pałkami i nie było możliwe namówienie
ich, żeby przestali. Pomagało jedynie zasłanianie „aktywistów” własnym ciałem.
Uratowałem
w ten sposób trzy osoby. Były mniej-więcej „na chodzie”, ludzie odprowadzali
ich do punktu opieki medycznej i już nie tłukli.
Sam
za siebie mówi pewien fakt. Jeden z „aktywistów”, kiedy go już nie bili i doszedł
do siebie, wyciągnął ogromny nóż i omal mnie nie dźgnął. Wywinąłem się, a on
dostał po głowie kijem baseballowym. Nie broniłem go już.
Kiedy
już „aktywistów” ostatecznie przepędzili, zobaczyłem, że ulice i plac są zalane
krwią.
Patrioci
stanęli w kolumnie i ruszyli w kierunku Pola Kulikowego, gdzie było miasteczko
namiotowe separatystów.
Gdy
tam dotarłem, namioty płonęły, zaś „aktywiści” zabarykadowali się w Budynku
Związków Zawodowych.
Stamtąd,
z okien, „aktywiści” zaczęli intensywnie strzelać do nas, stojących na placu.
Na Polu Kulikowym zobaczyłem, że nasi ludzie też mają pistolety.
Wkrótce
Budynek Związków Zawodowych został podpalony przez rzucane w niego koktajle
Mołotowa. Stanął w ogniu, a „aktywiści” uciekli na trzecie piętro.
Zrozumieliśmy, że jeśli nic nie zrobimy, spłoną.
Milicji
nie było w ogóle. Najpierw milicjanci nic nie robili, po prostu stali,
natomiast w stronę Pola Kulikowego nie ruszył nikt.
Bardzo
szybko intuicja nam podpowiedziała, że należy tych ludzi ratować. Od momentu
pierwszych podpaleń minęła godzina, ale żaden wóz strażacki nie dojechał.
Patrioci
rozebrali scenę i przystawili dwie jej części do okien, żeby „aktywiści” mogli
wyjść. Wielu naszych zaczęło się wdrapywać na górę, żeby ratować tych ludzi.
Niektórzy
nie mogli wytrzymać i zwyczajnie wyskakiwali z okien trzeciego piętra, prosto
na asfalt. To było okropne, ponieważ padając, zabijali się – nikt z nich nie
wstawał.
Uratowani
„aktywiści” zachowywali się… agresywnie (!). Niektórzy, od razu po tym, jak
stanęli na ziemi, próbowali bić ludzi w ratującym ich tłumie. Nie wiem, czym
się kierowali. Patrioci bili ich za to do utraty przytomności.
Moja
siostra Daneczka i moja mama przez cały czas pomagały rannym. Jednego z mężczyzn
uznano za zabitego, nakryto flagą i odniesiono na bok. Daneczka podbiegła, wyczuła
tętno i okazało się, że ten pan żyje. Temu panu udzielono pierwszej pomocy, a
następnie przekazano lekarzom.
Nareszcie
przyjechały wozy strażackie i zaczęła podchodzić milicja. Strażacy działali
poniżej krytyki. Nie spieszyli się i wyglądało na to, że się boją o własne
życie, bo patrzyli, gdzie jest bezpieczniej.
Ludzie
odbierali im drabiny, wchodzili na nie i sami ratowali „aktywistów”. Akcja
ratownicza zaczęła przebiegać sprawniej i głównymi ratownikami byli ci, do
których „aktywiści” strzelali godzinę temu. Można rzec, że na tym konflikt się
zakończył.
Milicja
mówi, że zginęło ponad 50 osób, myślę jednak, że rzeczywisty obraz odsłoni się
przed nami za parę dni. Moim zdaniem, na pierwszy rzut oka było ponad 1000
rannych.
Przeżyliśmy
koszmar, ale Odessa udowodniła, że Patriotów mieszka tu kilkadziesiąt razy
więcej, niż „aktywistów” prorosyjskich. Ludzie – jak na Majdanie – zniszczyli
przeciwnika swą przewagą liczebną i niespotykanym bohaterstwem.
Mam
nadzieję, że sprawa separatyzmu i nastrojów prorosyjskich została zamknięta w
Odessie na bardzo długo.
Tłumaczyła Irena Kulesza
Duszyczka Irenka
Dostrzeganie bliźnich i odkrywanie wartości. Materiały na wesoło i na bardzo poważnie, o nas, dla Was i o całym świecie. Nieoficjalna strona katolicka (także dla niekatolików i wątpiących). | ||
Powrót
na
stronę główną
Info
o stronie, kontakty, prawa autorskie itd.
Legalność
materiałów i oprogramowania na stronie Duszki.pl Wszelkie prawa zastrzeżone (o ile nie zaznaczono inaczej) co do materiałów umieszczonych na stronie, podstronach, skrótach - zarówno jeśli chodzi o teksty, rysunki, muzykę, filmy - są one wytworem i własnością zespołu redakcyjnego Duszki.pl. Pozostałe materiały umieszczamy za zgodą ich twórców. Warunki korzystania z materiałów na stronie Duszki.pl Informacje o ochronie, przetwarzaniu danych osobowych, zapytania i zgloszenia Ochrona danych osobowych na stronie Duszki.pl |
||
Prywatne serwery Zbigniewa Kuleszy zjk.pl.
Aktualny dostawca Internetu - Vectra.pl,
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zespół
redakcyjny duszki.pl: redakcja@duszki.pl W sprawie treści i działania strony oraz w sprawie funkcjonowania i udostępniania treści na serwerach duszki.pl - kontakt z administratorem: duszek@duszki.pl lub zjk7@wp.pl |
||